Oskar miał stracha przed jazdą tramwajem koło cmentarza na Zaspie. Czyż nie musiał się obawiać, że widok tak cichego, a jednak wymownego miejsca odbierze mu i tak już niezbyt wielką ochotę do plażowania? Jak zachowa się duch Jana Brońskiego, zastanawiał się Oskar, gdy ten, co doprowadził go do zguby, w lekkim, letnim ubraniu przemknie koło jego grobu w dzwoniącym tramwaju?
Dziewiątka zatrzymała się. Konduktor ogłosił, że to przystanek Zaspa. Omijając wzrokiem Marię patrzyłem z wysiłkiem w stronę Brzeźna, skąd, powiększając się powoli, nadpełzał tramwaj, na który czekaliśmy. Żeby tylko nie spojrzeć w bok! Cóż tam było do oglądania! Zmarniałe sosny, zardzewiała krata w esy-floresy, bezładnie porozrzucane nagrobki, których inskrypcje były czytelne już tylko dla mikołajków nadmorskich i dzikiego owsa. Lepiej już wyjrzeć przez otwarte okno i popatrzeć w górę: brzęczały tam grube Ju 52, jak na bezchmurnym lipcowym niebie potrafią brzęczeć tylko trzymotorowe samoloty albo bardzo tłuste muchy.
Ruszyliśmy dzwoniąc i mijany tramwaj zasłonił nam widok. Zaraz za przyczepą musiałem się obejrzeć: zobaczyłem cały opuszczony cmentarz, ponadto kawałek pomocnego muru, którego uderzająco biała plama leżała wprawdzie w cieniu, ale mimo to budziła niezwykle przykre...
A potem cmentarz został w tyle, zbliżaliśmy się do Brzeźna i znów i popatrzyłem na Marię. Jej ciało wypełniało lekką letnią sukienkę w kwiatki. Wokół okrągłej, matowo błyszczącej szyi, na pulchnych obojczykach miała naszyjnik z drewnianych wiśni koloru starej czerwieni, które były wszystkie jednakowej wielkości i udawały bliską pęknięcia dojrzałość. Domyślałem się tylko owego zapachu czy naprawdę go poczułem? Oskar pochylił się lekko - Maria wiozła swoją waniliową woń nad Bałtyk - wciągnąłem głęboko aromat i w jednej chwili pozbyłem się butwiejącego Jana Brońskiego. Obrona Poczty Polskiej stała się już historią, zanim ciała obrońców odpadły od kości. Oskar, ocalały, chłonął zupełnie inne zapachy od tych, jakie mógł wydzielać jego kiedyś elegancki, teraz rozkładający się domniemany ojciec.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz