niedziela, 3 sierpnia 2008

W Brzeźnie Maria kupiła funt wiśni, wzięła mnie za rękę - wie­działa, że Oskar tylko jej na to pozwalał - i przez sosnowy las zapro­wadziła mnie na plażę. Mimo blisko szesnastu lat - kąpielowy nie dopatrzył się tego - wpuszczono mnie do kąpieliska dla pań. Woda: osiemnaście, powietrze: dwadzieścia sześć, wiatr: wschodni, nadal pogodnie, było napisane na czarnej tablicy obok plakatu towarzy­stwa ratowniczego, które swoje wskazówki, jak ratować tonących, opatrywało niezdarnymi, staromodnymi rysunkami. Wszyscy topiel­cy mieli pasiaste kostiumy, ratownicy nosili wąsy, słomkowe kapelu­sze pływały w zdradliwie niebezpiecznej wodzie.
Bosa szatniarka poszła przodem. Jak pokutnica przepasana była powrozem, na którym wisiał potężny klucz otwierający wszystkie kabiny. Drewniane pomosty. Poręcz przy pomostach. Wyschnięty kokosowy chodnik wzdłuż wszystkich kabin. My dostaliśmy kabinę 53. Jej deski były ciepłe, suche, miały naturalny białoniebieskawy kolor, który nazwałbym przygaszonym. Lustro koło okienka kabiny, które samo nie brało już siebie poważnie.
Najpierw musiał rozebrać się Oskar. Zrobiłem to twarzą do ścia­ny i bardzo niechętnie przyjąłem pomoc. Potem Maria energicznym szarpnięciem odwróciła mnie, podsunęła mi nowy kostium i wtło­czyła moje ciało, nie zważając na nic, w obcisłą wełnę. Ledwie za­pięła mi szelki, posadziła mnie na drewnianej ławce pod tylną ścianą kabiny, położyła mi na udach bębenek z pałeczkami i szybkimi, moc­nymi ruchami zaczęła się rozbierać.
Z początku bębniłem trochę, liczyłem też dziury po sękach w deskach podłogi. Potem zaprzestałem liczenia i bębnienia. Nie mo­głem pojąć, dlaczego Maria pogwizdywała pod nosem, śmiesznie wydymając usta, gdy pozbywała się pantofli, zagwizdała dwa razy, wysoko i nisko, gdy ściągała skarpetki, gwizdała jak woźnica, gdy zdejmowała sukienkę w kwiatki, gwiżdżąc powiesiła halkę na su­kience, zrzuciła biustonosz i nadal, nie znajdując melodii, gwizdała z wysiłkiem, gdy opuściła do kolan, potem do stóp majtki, które wła­ściwie były spodenkami gimnastycznymi, wyszła ze zrolowanych nogawek i lewą stopą zmiotła je w kąt.

Brak komentarzy: