wtorek, 17 czerwca 2008

Jakby nazwisko wuja było hasłem, Markus podniósł się zaraz z klęczek, zgiął się w ukłonie i wybąkał: - Pani wybaczy Markusowi, sam tak sobie myślałem, że to z jego powodu nie będzie możliwe.

Kiedyśmy wyszli ze sklepu w pasażu Zbrojowni, sklepikarz, choć były to jeszcze godziny handlu, przekręcił klucz w drzwiach i odpro­wadził nas na przystanek piątki. Przed fasadą Teatru Miejskiego na­dal stali przechodnie i paru policjantów. Nie bałem się jednak i nie pamiętałem prawie o sukcesach odniesionych nad szkłem. Markus pochylił się ku mnie, szepnął bardziej do siebie niż do nas: - Czego to Oskar nie potrafi. Na bębenku gra i skandale przed teatrem urzą­dza.

Zaniepokojenie mamy na widok odłamków szkła uśmierzył mach­nięciem ręki, a gdy podjechał tramwaj i wsiedliśmy do wozu doczepnego, jeszcze raz poprosił cicho, obawiając się ewentualnych podsłuchiwaczy: — No to niech pani już zostanie z tym swoim Matzerathem i więcej nie stawia na Polaków.

Kiedy dzisiaj, leżąc lub siedząc na metalowym łóżku, w każdej jednak pozycji bębniąc, Oskar odszukuje pasaż Zbrojowni, gryzmoły na ścianach Więziennej Wieży, samą Wieżę Więzienną i jej naoli­wione narzędzia tortur, trzy okna foyer Teatru Miejskiego za kolum­nami, znowu pasaż Zbrojowni i sklep Sigismunda Markusa, aby odtworzyć szczegóły pewnego wrześniowego dnia, musi jednocze­śnie szukać ziemi Polaków. Jak jej szuka? Szuka swoimi pałeczka­mi. Czy szuka ziemi Polaków również swoją duszą? Szuka wszyst­kimi organami, ale dusza nie jest organem.

I szukałem ziemi Polaków, która zginęła, która jeszcze nie zginę­ła. Inni mówią: omal nie zginęła, już zginęła, znowu zginęła. W tym kraju szuka się ostatnio ziemi Polaków za pomocą kredytów, Leiki, kompasu, radaru, różdżek i delegatów, humanizmu, przywódców opozycji i ziomkostw przechowujących w naftalinie ludowe stroje. Podczas gdy w tym kraju szuka się ziemi Polaków duszą - na pół z Chopinem, na pół z zemstą w sercu - podczas gdy oni tutaj potępia­ją cztery rozbiory i planują już piąty rozbiór Polski, latają do Warszawy Air France’em i z ubolewaniem składają wianuszek w tym miej­scu, gdzie kiedyś było getto, podczas gdy stąd będzie się szukać zie­mi Polaków rakietami, ja szukam Polski na moim bębenku i bębnię; zginęła, jeszcze nie zginęła, znów zginęła, przez kogo zginęła, omal nie zginęła, już zginęła, Polska zginęła, wszystko zginęło, jeszcze Polska nie zginęła.


Brak komentarzy: