środa, 11 czerwca 2008

Weszło nam w zwyczaj - ograniczam się do Kleppa i siebie, po­zostawiając w spokoju zmontowane osobistości - ofiarowywanie fotografii kelnerowi piwiarni, którego nazywaliśmy Rudim, za każ­dą bytnością, a bywaliśmy w tym szynku przynajmniej raz na ty­dzień. Rudi, typ, który zasługiwałby na dwanaścioro dzieci i kuratelę nad ośmiorgiem dalszych, znał nasze potrzeby, miał już tuziny zdjęć z profilu i jeszcze więcej en face, za każdym razem robił jednak za­ciekawioną minę i dziękował, kiedy po długim naradzaniu się i suro­wej selekcji wręczaliśmy mu fotografie.

Bufetowej i zgryźliwej dziewczynie z pudłem papierosów na brzu­chu Oskar nigdy nie podarował fotografii; bo kobietom nie powinno się ofiarowywać zdjęć - robią z nich zawsze niewłaściwy użytek. Klepp jednak, który przy całej swojej otyłości nie przepuszczał żad­nej kobiecie i skory do wynurzeń przed każdą otwierałby serce, mu­siał któregoś dnia bez mojej wiedzy podarować papierosiarce swoje zdjęcie, gdyż zaręczył się, a potem ożenił ze smarkatą arogantką, bo chciał odzyskać fotografię.

Wybiegłem naprzód i za dużo słów poświęciłem ostatnim kart­kom albumu. Głupie migawki na to nie zasługują, chyba tylko dla porównania, które powinno wykazać, jak wielki i nieosiągalny, ba! artystyczny wydaje mi się jeszcze dziś portret mojego dziadka Koljaiczka na pierwszej stronie albumu.

Nieduży i krępy, stoi przy kunsztownie toczonym stoliku. Nieste­ty sfotografował się nie jako podpalacz, lecz jako strażak Wranka. Brak mu więc wąsów. Ale dopasowany mundur strażaka z medalem za odwagę i hełm, który zamienia stolik w ołtarz, rekompensują nie­mal wąsiska podpalacza. Jak poważnie i ze świadomością całej nie­doli przełomu wieków umiał spoglądać! To dumne mimo całego tra­gizmu spojrzenie było w czasach drugiego cesarstwa, jak się wydaje, popularne i ogólnie znane, tak samo przecież patrzy Grzegorz Koljaiczek, zapijaczony, choć na zdjęciach wyglądający zupełnie trzeźwo prochownik. Bardziej mistycznie, bo sfotografował się w Częstocho­wie, wygląda Wincenty Broński z gromnicą w ręku. Młodzieńcza podobizna wątłego Jana Brońskiego stanowi uzyskane środkami wczesnej fotografii świadectwo świadomie melancholijnej męsko­ści.

Brak komentarzy: