niedziela, 24 sierpnia 2008

Powinienem czy nie powinienem

Najpierw przyszli Rugiowie, potem Goci i Gepidowie, następnie Kaszubi, od których w prostej linii pochodzi Oskar, wkrótce później Polacy wysłali Wojciecha z Pragi. Ten przyszedł z krzyżem i padł od topora Kaszubów albo Prusów. Stało się to w wiosce rybackiej, a wioska nazywała się Gyddanyzc. Z Gyddanyzc zrobiono Danczik, z Dancziku powstał Dantzig, który później zamienił się w Danzig; a dzisiaj Danzig nazywa się Gdańsk.
Zanim jednak przyjęła się ta pisownia, po Kaszubach przyszli do Gyddanyzc książęta Pomorzan. Nosili takie imiona jak Subisław, Sambor, Mestwin i Swiętopełk. Z wioski powstało miasteczko. Po­tem przyszli dzicy Prusowie i zniszczyli trochę miasta. Potem przy­szli z daleka Brandenburczycy i również zniszczyli trochę miasta. Także Bolesław z Polski chciał trochę zniszczyć, a i zakon krzyżacki dbał o to, żeby szkody dopiero co naprawione ukazały się znów pod krzyżackimi mieczami.
Zabawiając się w niszczenie i budowanie zmieniali się teraz ko­lejno przez kilkaset lat książęta Pomorzan, wielcy mistrzowie krzy­żaccy, królowie i antykrólowie Polski, margrabiowie brandenburscy i biskupi Włocławka. Budowniczowie i burzyciele nazywali się: Otto i Waldemar, Bogusza, Heinrich von Plotzke - i Dietrich von Alten­berg, który wzniósł zamek zakonny tam, gdzie w dwudziestym wie­ku przy placu Heweliusza broniono Poczty Polskiej.
Przyszli husyci, tu i ówdzie podłożyli ogieniek i odeszli. Potem wyrzucono Krzyżaków z miasta, zburzono zamek, bo nie chciano w mieście mieć żadnego zamku. Stało się polskie i nieźle na tym wychodziło. Król, który to osiągnął, nazywał się Kazimierz, otrzy­mał przydomek Wielki i był synem Władysława I. Potem przyszedł Ludwik, a po Ludwiku Jadwiga. Ta wyszła za mąż za Jagiełłę z Li­twy i zaczęły się czasy Jagiellonów. Po Władysławie II wstąpił na tron Władysław III, potem znów Kazimierz, który właściwie nie miał chęci, a mimo to przez trzynaście lat trwonił ciężkie pieniądze kup­ców gdańskich w wojnie z Zakonem. Jan Olbracht miał za to więcej do czynienia z Turkami. Po Aleksandrze panował Zygmunt Stary. Po rozdziale o Zygmuncie Auguście następuje w podręczniku historii rozdział o owym Stefanie Batorym, którego imieniem Polacy chętnie nazywają swoje transatlantyki. Ten przez dłuższy czas - jak można o tym przeczytać - oblegał i ostrzeliwał miasto, ale nie zdołał go zdobyć. Potem przyszli Szwedzi i zachowali się tak samo. Obleganie miasta sprawiło im taką przyjemność, że niebawem powtórzyli to kilka razy. Także Holendrom, Duńczykom i Anglikom Zatoka Gdań­ska tak się spodobała, że kilku cudzoziemskim kapitanom krążącym na gdańskiej redzie udało się zostać morskimi bohaterami.

Brak komentarzy: