niedziela, 24 sierpnia 2008

Tylko policjanci wrzeszczeli. Chłopców wyprowadzono. Pro­boszcz Wiehnke postawił mnie na kamiennych płytach, ponieważ zrobiło mu się słabo i musiał usiąść na najbliższej ławce. Stałem koło naszych narzędzi, a za dłutami i młotkami spostrzegłem ów koszyk pełen kanapek z kiełbasą, które Cykoria przygotował przed wymar­szem.
Wziąłem koszyk, podszedłem do chudej, dygocącej z zimna w cienkim płaszczu Luzie i ofiarowałem jej kanapki. Ona podniosła mnie, trzymała mnie prawą ręką, przez lewą przewiesiła koszyk, miała już kanapkę w palcach, za chwilę w zębach, a ja obserwowałem jej płonącą, zbitą, ściśniętą twarz: niespokojne oczy za dwiema czarny­mi szparkami, skóra jak wyklepana młotkiem, żujący trójkąt, lalka, Czarna Kucharka, która żre kiełbasę razem ze skórką, która żrąc sta­je się jeszcze cieńsza, głodniejsza, bardziej trójkątna, bardziej lalkowata - widok, który pozostawił we mnie niezatarte piętno. Któż zdej­mie mi z czoła ów trójkąt? Czy długo jeszcze będzie on przeżuwał we mnie - kiełbasę, skórkę, ludzi - i uśmiechał się, jak potrafi się uśmiechać tylko trójkąt i damy na dywanach, które hodują sobie jed­norożce?
Gdy Störtebeker, wyprowadzany przez dwóch funkcjonariuszy, zwrócił ku Luzie i Oskarowi swoją zakrwawioną twarz, unikałem jego wzroku, odtąd już go nie poznając, i między pięciu czy sześciu policjantami, na ręku żrącej kanapkę Luzie opuściłem kościół w ślad za swoją dawną bandą Wyciskaczy.
Cóż pozostało? Pozostał proboszcz Wiehnke z obiema naszymi latarkami wojskowymi, które w dalszym ciągu nastawione były na czerwone światło, między porzuconymi w pośpiechu strojami mini­strantów i kapłańskim ornatem. Kielich i monstrancja pozostały na stopniach ołtarza. Odpiłowany Jan i odpiłowany Jezus pozostali przy Najświętszej Pannie, która w naszej piwnicy w willi Puttkamerów miała stanowić przeciwwagę dla dywanu z damą i jednorożcem.
Oskara natomiast oczekiwał proces, który jeszcze dziś nazywam drugim procesem Jezusa, a który zakończył się moim, a więc i Jezu­sa, uniewinnieniem.

Brak komentarzy: