niedziela, 20 lipca 2008

Był sobie kiedyś SA-man, który zabił cztery kocury, a ponieważ kocury nie były jeszcze całkiem martwe i zdradziły go, został zadenuncjowany przez zegarmistrza. Doszło do rozprawy sądowej i SA-man musiał zapłacić karę. Lecz i w SA omawiano wypadek i posta­nowiono SA-mana za niegodne postępowanie wyrzucić z SA. Mimo że w nocy z ósmego na dziewiątego listopada dziewięćset trzydzie­stego ósmego, którą później nazwano nocą kryształową, SA-man poczynał sobie wyjątkowo mężnie, wraz z innymi podpalił synagogę we Wrzeszczu przy Św. Michała, mimo że brał też żywy udział, gdy nazajutrz rano trzeba było zdemolować kilka wybranych przedtem sklepów, cała ta gorliwość nie zdołała zapobiec jego usunięciu z ka­walerii SA. Za nieludzkie dręczenie zwierząt został zdegradowany i skreślony z listy członków. Dopiero w rok później udało mu się wstąpić do Heimwehry, którą potem przejęły Waffen-SS.

Brak komentarzy: