czwartek, 24 lipca 2008

Naturalnie to spóźnione zrozumienie nie może mnie usprawiedli­wiać, zwłaszcza że wiara w domki z kart jako jedyne godne człowie­ka mieszkanie nie była mi - któremu widok rusztowań zawsze przy­woływał na myśl roboty rozbiórkowe - obca. Dochodzi jeszcze do tego obciążenie rodzinne. Byłem przecież owego popołudnia głębo­ko przeświadczony, że Jan Broński jest nie tylko moim wujem, ale i prawdziwym, nie zaś jedynie domniemanym ojcem. A więc prze­waga, która po wszystkie czasy odróżnia go od Matzeratha: bo Matzerath był albo moim ojcem, albo niczym.
Od pierwszego września dziewięćset trzydziestego dziewiątego - a przypuszczam, że i państwo w ciągu tego nieszczęsnego popołu­dnia w owym szczęśliwym, bawiącym się kartami Janie Brońskim rozpoznaliście mojego ojca - od tego dnia datuje się moja druga wielka wina.
Nigdy, nawet w najbardziej płaczliwym nastroju, nie mogę przed sobą ukryć, że mój bębenek, nie, ja sam, bębnista Oskar, wpędziłem do grobu najpierw moją biedną mamę, potem Jana Brońskiego, mo­jego wuja i ojca.
Lecz jak każdy w owe dni, kiedy impertynenckie i nie dające się niczym wypędzić z pokoju poczucie winy wciska mnie w poduszki zakładowego łóżka, zapisuję na swoje dobro moją nieświadomość, która wtedy weszła w modę i z którą jeszcze dziś niejednemu jest do twarzy jak w szykownym kapelusiku.
Oskara, chytrego naiwniaka, niewinną ofiarę polskiego barbarzyń­stwa, przewieziono z gorączką i zapaleniem nerwów do szpitala miej­skiego. Zawiadomiono Matzeratha, który już poprzedniego wieczo­ra dał znać władzom, że zaginąłem, chociaż nadal nie było pewne, czy jestem jego własnością.
Natomiast trzydziestu ludzi, do których trzeba jeszcze doliczyć Jana, z uniesionymi rękami i dłońmi splecionymi na karku, kiedy już kronika zrobiła im zdjęcia, przewieziono na razie do opróżnionej szko­ły Wiktorii, potem przyjęło ich więzienie na Biskupiej Górce, a wresz­cie, w początkach października, sypki piach za murem opuszczone­go, wysłużonego cmentarza na Zaspie.
Skąd Oskar o tym wie? Wie o tym od Leo Hysia. Bo oficjalnie nie podano oczywiście do wiadomości, pod jakim murem rozstrzelano trzydziestu jeden mężczyzn, w jakim piachu ich zagrzebano.

Brak komentarzy: