czwartek, 24 lipca 2008

Oskar ruszył za mężczyznami, którzy dźwigali pojękującego na każdym stopniu poczciarza; nikt go nie odwołał, nie zażądał wyja­śnień ani tym bardziej - co niedawno uznał za konieczne ów Mi­choń - nie spoliczkował ciężką męską ręką. Oczywiście miał się na baczności, żeby żadnemu z dorosłych nie wpaść pod broniące Pocz­ty nogi.
Gdy za wolno wspinającymi się po schodach mężczyznami wsze­dłem na pierwsze piętro, potwierdziły się moje przeczucia: zanieśli rannego do owego pozbawionego okien i dzięki temu bezpiecznego magazynu przesyłek listowych, który właściwie zarezerwowałem dla siebie. Uznali też, że wobec braku materacy kosze z listami stanowić będą przykrótkie wprawdzie, ale bądź co bądź miękkie posłanie dla rannych. Pożałowałem, że umieściłem swój bębenek w jednym z tych przesuwanych na kółkach koszy od bielizny pełnym korespondencji, która już nie zostanie doręczona. Czy krew tych poszarpanych, po­dziurawionych kulami listonoszy i urzędników nie przesiąknie dzie­sięciu czy dwudziestu warstw papieru i nie nada mojej blasze owej barwy, którą dotychczas znała tylko jako lakierowaną powłokę? Cóż mój bębenek miał wspólnego z polską krwią! Niech farbują posoką swoje akta i bibuły! Niech wyleją niebieskość ze swoich kałamarzy i napełnią je czerwienią! Niech zabarwią po polsku, w połowie na czerwono, swoje chusteczki, swoje białe wykrochmalone koszule! Ostatecznie chodziło o Polskę, nie o mój bębenek! Jeśli już im zale­żało, żeby Polska, skoro ma zginąć, zginęła biało-czerwono, to czy mój bębenek, i tak już podejrzany z racji świeżego polakierowania, też musiał zginąć?
Powoli umacniało się we mnie przekonanie: nie chodzi wcale o Polskę, chodzi o moją pokiereszowaną blachę. Jan zwabił mnie na pocztę, aby urzędnikom, dla których Polska była niewystarczającym symbolem, przynieść płomienny sztandar. W nocy, gdy spałem w przesuwanym na kółkach koszu z listami, lecz ani nie przesuwa­łem się, ani o niczym nie śniłem, czuwający poczciarze szeptali sobie niczym hasło: „Umierający dziecinny bębenek szuka u nas schronie­nia. Jesteśmy Polakami, musimy go strzec, tym bardziej że Anglia i Francja zawarły z nami układ gwarancyjny”.

Brak komentarzy: